Zaparcia u dzieci – praktyczne wskazówki

Paulina Kitlas

2 minuty

Gdy dziecko cierpi na zaparcia, w stan alarmu postawiona jest cała rodzina. Najczęściej zaczyna się od zaparć od czasu do czasu, co może być na przykład wynikiem nierównowagi w mikrobiocie jelitowej. Kiedy zaparcia stają się codziennością, dorośli za wszelką cenę chcą mu pomóc, ale ich nerwy i niepokój szkodzą dziecku. – Rodzicom powiedziałabym, żeby szukali fachowej pomocy, a do tematu podeszli racjonalnie – radzi Ewa, jedna z matek, z którą rozmawiamy o zaparciach nawykowych u ich pociech.

Ewa

Witek tendencję do zaparć miał od urodzenia. Dodatkowo miał tzw. żabi brzuch – duży, rozlany na boki – i nie wiedzieliśmy, czy ma to związek z zaparciami. Pediatra wytłumaczyła nam jednak, że jeżeli syn nie ma innych objawów i nic go nie boli, to nie ma się czym martwić. Mimo to zawsze odczuwaliśmy niepokój związany z obserwacją jego wypróżnień.

Do piątego–szóstego roku życia nic Witkowi nie dolegało, poza wyjątkowymi sytuacjami. Najtrudniejszy był moment, kiedy Witek półtora roku temu złapał salmonellę. Zaczęła się nasza wędrówka po szpitalach, która trwała pięć tygodni. Był nawet moment, kiedy Witka wysłano na chirurgię, bo istniała obawa, że mu popękają jelita i trzeba go będzie operować.

Syna przebadano chyba na wszelkie możliwe sposoby: kolonoskopia, gastroskopia, wlewy kontrastowe, USG. Lekarze zasugerowali, żeby pogłębić diagnostykę w kierunku choroby Leśniowskiego-Crohna.

Tak się jednak złożyło, że przyszła druga fala pandemii i nigdy do tego nie doszło. Nie kontynuowaliśmy diagnostyki również dlatego, że lekarz zapewnił nas, że jeśli syn wypróżnia się przynajmniej raz na trzy dni i nie towarzyszą temu żadne dodatkowe objawy, a wszelkie wyniki badań są poprawne, to znaczy, że jest okej i prawdopodobnie nic złego się nie dzieje.

Na szczęście nie popełniliśmy błędu i kiedy Witek cierpiał z powodu zaparć, to nie nakręcaliśmy wokół tego paniki, tylko zawsze mu wszystko tłumaczyliśmy, dzięki czemu nasz syn nie ma traumy.

Zdaję sobie sprawę, że zaparcia u dzieci budzą ogromny lęk i stres. My jesteśmy bardzo uważni na wypróżnienia Witka, ale to jest lęk pod kontrolą. Nie panikujemy, nie robimy z tego tabu. To jest moja rada dla rodziców w podobnej sytuacji: żeby nie wpadać w panikę.

Nina

Mam dwóch synów. Obu odpieluchowałam w okolicach trzecich urodzin. Chłopcy urodzili się siłami natury bez żadnych komplikacji, od urodzenia rozwijali się prawidłowo, nic się nie działo. Do czasu. Starszy syn miał cztery lata, kiedy któregoś dnia coś go zabolało podczas robienia kupy. Miał dłuższą jak na niego przerwę w wypróżnieniach i widocznie dlatego tamto wypróżnienie okazało się bolesne. Zerwał się z nocnika i uciekł.

Od tamtego momentu – blokada. Zauważyłam, że zaczął się dziwnie zachowywać. Był blady, apatyczny, nie chciał jeść, niechętnie się bawił. Brudził bieliznę. Na pytanie, czy chce mu się kupę, odpowiadał zdenerwowany NIE i NIE.

Dla mnie, jako matki, była to gehenna. Miałam świadomość, że syn okropnie się męczy i przede wszystkim szkodzi swojemu zdrowiu, ale strasznie się zaciął. Akurat wybuchła wtedy pandemia, była zima, siedzieliśmy w domu, więc to też mogło mieć znaczenie (nowa sytuacja dla dziecka), chociaż z drugiej strony dobrze, że nie trzeba było chodzić do przedszkola.

Skonsultowaliśmy się poprzez teleporadę z pediatrą i psychologiem. Zalecenia były takie, żeby syn dużo pił, jadł ciemne pieczywo, kasze, warzywa, owoce pestkowe i otręby oraz kisiel z siemienia lnianego – u nas bardzo się sprawdził.

Przeczytałam wtedy chyba wszystko o zaparciach u dzieci, co znalazłam w internecie. Wiem, że wielu rodziców zmaga się z tym problemem i też przeżywają katusze. To dla całej rodziny ogromny stres. Niestety, dzieci czują emocje rodziców, co blokuje je jeszcze bardziej, ale trudno mi było wtedy się nie denerwować, zwłaszcza że widziałam, jak źle nasz syn się czuje.

Po jakimś tygodniu bez wypróżnienia, kiedy sytuacja zrobiła się już naprawdę trudna, za namową pediatry zrobiłam mu lewatywę. To pomogło również emocjonalnie, bo syn przekonał się, że kupa nie musi boleć. Ulżyło mi wtedy na tyle, że przestałam panikować. Pomału, stopniowo, problem się rozwiązał i do tej pory, odpukać, jest spokój.

Beata

Córkę urodziłam w szóstym miesiącu ciąży. Ważyła kilogram. Takie dzieci są zazwyczaj skrajnie upośledzone. Nadia, dziś ośmioletnia, jest niepełnosprawna, chodzimy do różnych specjalistów, na rehabilitację, córka odstaje od zdrowych rówieśników, ale poza tym jest żywym, radosnym, dość samodzielnym dzieckiem.

Z wypróżnieniami u Nadii był problem od samego początku. Od urodzenia musiała przyjmować leki, co odbiło się na jej perystaltyce. Bywało lepiej, bywało gorzej, ale z tą kupą ciągle „coś”. Córka dość sprawnie rozstała się z pieluchą, jednak po przejściu na nocnik pojawił się problem z zaparciami.

Psychoterapeutka, do której chodziłam z córką, poradziła nam zachowanie dystansu. Wytłumaczyła, że córka i tak jest obciążona tym, że „odstaje” od innych dzieci, że musi nosić aparat słuchowy, że wizyty u lekarzy to jej codzienność, nie może tego i tamtego… Zasugerowała, aby nie dokładać Nadii zmartwień. Siłą rzeczy musieliśmy więc z mężem zacząć się tym mniej przejmować.

Problem z zaparciami Nadia ma do dziś, więc co jakiś czas przypominam jej o toalecie, ale już się nie nakręcam. Bardzo dbam też o jej dietę. Na kolację jest kasza jaglana albo gryczana z suszonymi owocami, zwłaszcza ze śliwkami, i jogurtem naturalnym. Córka jest aktywna, chodzi na basen i konie. Badania krwi i USG brzucha ma wykonywane regularnie, na szczęście wszystko w normie.

Rodzicom, którzy borykają się z problemem zaparć u swoich dzieci, radzę zachować spokój. Zmuszanie dziecka do robienia kupy, a zwłaszcza podnoszenie głosu, przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Dlatego trzeba się dziecku przyglądać, kontrolować je, ale bez przesady.

Avatar

O autorze

Paulina Kitlas

|
27/04/2023

Podobał Ci się artykuł?

Poznaj precyzyjną metodę
zwalczania dysbiozy jelitowej

Analiza + diagnoza

Możesz zamówić samą analizę, aby nasz specjalista sprawdził, czy nasza kuracja jest odpowiednia dla Twojego stanu zdrowia